czwartek, 20 grudnia 2012

M.P. Kozlowsky - Juniper Berry i tajemnicze drzewo

Autor: M.P. Kozlowsky
Tytuł: Juniper Berry i tajemnicze drzewo
Wydawnictwo: Esprit
Ilość stron: 280




Czym jest szczęście? Czy szczęście zależne jest od punktu patrzenia? A może przybiera dokładnie te same barwy, lecz w różnych odcieniach? Juniper Berry jest córką sławnej i uwielbianej pary aktorów i zdać by się mogło, że ma wszystko, czego mogłaby sobie zażyczyć; piękny dom, bogatych rodziców oraz zabawki, jakich tylko zapragnie, lecz nie jest szczęśliwa. Tęskni do czasów, kiedy rodzice byli dla niej opoką, a jak teraz stanowili odległą niczym na antypodach wyspę. Pewnego dnia odkrywa, że świat, na jakim przyszło jej żyć posiada wiele tajemnic i w jednej z nich uczestniczą rodzice. Postanawia pomóc im, aby wszystko powróciło do czasów sprzed momentu, kiedy zyskali sławę. Ale czy zwykłe dziecko ma taką moc sprawczą, by zwyciężyć z siłami, których potęga jest nieopisana?


Juniper Berry M.P. Kozlowskiego to ciepła, fantastyczna opowieść, do której mogą się odnosić czytelnicy zarówno starsi jak i młodsi. Mimo faktu, że bohaterką jest dziewczynka, na stronicach powieści odnalazłam  mnóstwo przemyśleń, mogących skłonić czytelnika do refleksji. Jedną z nich jest zasadnicze pytanie; czy pieniądze dają szczęście? Wielu z nas może się wydawać, że tak, bo dzięki temu jesteśmy rozwiązać każdy problem, lecz czy za problem, jakim jest brak miłości można zapłacić? Otóż, nie. Juniper zmyślnie nam opowiada historię, jaka może służyć za morał tym, którzy zagubili się w życiu i majątek uznają za najważniejszą wartość.

Daj sobie spokój z szukaniem sensu w tym wszystkim. Nie liczy się głębsza natura rzeczy, ale to, co pokażesz światu. Nie rozumiesz, że świat chce być oszukiwany? Rozbłyśnij kolorami! Rób zamieszanie! Wypnij pierś! Daj im show, Juniper. Tylko tego chcą, zobaczysz, jak żarłocznie się na to rzucą. Pod powierzchnią nic nie ma, nic się nie kryje poza zasięgiem wzroku.

Styl autora jest lekki i z pewnością wpasuje się w gusta czytelników liczących na wartką akcję. Ani się spostrzegłam, a kolejne strony przewijały się niczym w kalejdoskopie, a słowa układały w logiczną całość. Bo czy nie o to chodzi w dobrej historii? O powiązanie faktów tak, żeby żaden nie wydawał się wyrwany z kontekstu? Zachowanie Juniper wydawało mi się logiczne, co coraz rzadziej spotyka się w pozycjach z literatury młodzieżowej. Nie było w nim irracjonalnych gestów, ale naturalność, która pozwalała wierzyć odbiorcy, że podobne dzieje mogły rzeczywiście egzystować.

Zerkając na okładkę już na samym początku rzucił mi się w oczy jej tajemniczy charakter. W istocie, powieść odzwierciedlała to, co można dostrzec na samym początku. Opowiadanie tchnie magią, dzięki której mimo późnej godziny na zegarze brniesz przez kolejne strony, wmawiając sobie, że jeszcze jeden rozdział, to może kolejny, aż dzieło jest skończone. I nie żałujesz ani chwili poświęconej książce Kozlowskiego.

Podsumowując, powieść wywarła na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie, o ile nie można tu mówić o czymś więcej. Podróż do krainy Juniper, pełnej marzeń kruchych jak balony uwiodła mnie barwnością narracji. Teraz książka, z zaznaczonymi cytatami spocznie na półce bym jeszcze nieraz mogła do niej sięgnąć. Zachęcam każdego do chwili refleksji nad Juniper Berry. Któż wie, czy nie spodoba mu się tak jak mnie?

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wyd. ESPRIT, za co serdecznie dziękuję.